Mijające już lato, jak co roku, było w Zakopanem wypełnione muzyką organową. Jubileuszowa XV edycja Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej zgromadziła ponownie tłumy mieszkańców miasta i turystów, spragnionych sztuki na najwyższym poziomie, muzyki zwanej klasyczną. Podczas trzynastu koncertów wystąpiło trzynastu organistów z Polski, Włoch, Rosji, Czech i Słowacji. Oprócz nich liczni wirtuozi innych instrumentów, wokaliści, zespoły kameralne i soliści.

Choć lato w tym roku było wyjątkowo pogodne, publiczność festiwalowa nie zawiodła. Oprócz typowych dla Zakopanego atrakcji, jak górskie wycieczki, czy zwiedzanie miejscowych zabytków, muzyka organowa okazała się równie kusząca. Zarówno koncert otwierający festiwal, jak i finałowy, zgromadziły komplet widowni, podczas innych frekwencja również dopisywała.

Festiwal odbywa się w kościołach na terenie Zakopanego, a także w innych miejscach, jak Teatr Witkacego i „Księżówka”. Trzeba wspomnieć o bardzo gościnnym przyjęciu artystów i organizatorów festiwalu przez wszystkich księży oraz przez dyrekcję Teatru. Dzięki nim, każdy występujący w Zakopanem muzyk może wywieźć stąd tylko miłe wspomnienia. Instrumenty znajdujące się w kościołach są różnej klasy, jedne remontowane niedawno, inne dawniej, ale dla artystów występujących na festiwalu żaden nie stanowił przeszkody, by podzielić się ze słuchaczami swoją wizją wykonywanej muzyki. A ta organowa, jak na króla instrumentów przystało, jest wyjątkowa. Jak żadna inna potrafi skupić uwagę słuchacza i odciągnąć go z dala od codzienności.

Jednak, by nie było zbyt monotonnie, utwory na organy solo przeplatają się na festiwalu z muzyką kameralną. Wyjątkowo pięknie organy współbrzmiały z głosem młodziutkiej sopranistki Joanny Radziszewskiej, która podczas koncertu finałowego wykonała wraz z Andrzejem Chorosińskim, znanym wirtuozem i pedagogiem, aż sześć Ave Maria - a każdą innego twórcy. Równie doskonale komponują się organy z fletem – to połączenie mistrzowsko zaprezentowało słuchaczom rodzinne „Duo Consonantes”. I z wiolonczelą - utwory na ten harmonijny skład zabrzmiały dzięki kolejnej parze małżeńskiej, duetowi „Cellorganic”. Występował też Warszawski Duet Akordeonowy, trio obojowe złożone ze studentów uczelni krakowskiej i sopranistka Ludmiła Czarnecka - współdzielący koncerty z organistami: młodym, dobrze zapowiadającym się Arturem Szczerbininem, Maciejem Bankiem, Janem Bokszczaninem i Mario Cifferim, który pokonał największą odległość, aby wystąpić dla podhalańskiej publiczności.

Było też kilka repertuarowych i wykonawczych ciekawostek. Z pewnością należał do nich występ mołdawskiego wirtuoza fletni Pana, Dumitru Harea, występującego razem z organistką Elżbietą Karolak. W jego rękach instrument nabiera niespotykanego wigoru, właściwego raczej fletowi piccolo – a przywykliśmy fletnię kojarzyć z tęsknymi melodiami. Była i Schola Gregoriańska Katedry Wawelskiej, w której na co dzień gra dyrektor artystyczny Festiwalu, Witold Zalewski – ta przeniosła słuchaczy do początków kultury chrześcijańskiej. Gdyby ktoś nie wierzył, że na organach można grać na cztery ręce – miał okazję o tym się przekonać podczas występu dwóch rosyjskich artystek, Ludmiły Gołub i Valerii Anfinogenovej, ciepło przyjętych przez publiczność. Jeden z koncertów w całości odbył się bez udziału organów, co bynajmniej nie przeszkodziło widowni żywo reagować i domagać się na stojąco bisów – to występ zespołu „Cup of Time”, który wykonywał utwory m.in. Zbigniewa Namysłowskiego i Grażyny Bacewicz. Muzyka, będąca skrzyżowaniem jazzu i folku, w wyjątkowym instrumentarium, rozświetliła jeden z nielicznych tego lata deszczowych dni.

Były też recitale poświęcone tylko organom. Zadanie utrzymania na sobie uwagi publiczności podczas długiego, solowego występu wzięli na siebie: dyrektor artystyczny Festiwalu, Witold Zalewski, oraz artyści z Czech – Hana Bartošová i Słowacji – Imrich Szabo. Wyszli z tego zwycięsko, o czym świadczyły bisy i uśmiechy na twarzach opuszczających kościół słuchaczy – wśród nich pojawiła się m.in. grupa uczestników kanadyjskiej wycieczki. Miło pomyśleć, że wśród ich wspomnień z Polski znajdzie się także organowy recital.

Festiwal, skupiający co roku międzynarodowe grono wykonawców - zaczynających karierę i tych już uznanych - przypomina, że muzyka organowa i kameralna jest bogata i różnorodna. I, że nie trzeba się jej bać. A już na pewno nie boi się jej publiczność z Zakopanego. Dlatego wypada pożegnać się słowami: „Do usłyszenia za rok!”