To był naprawdę piękny koncert. Jedyny podczas festiwalu, kiedy zabrzmiała muzyka grana wyłącznie na organach, choć były też utwory kameralne. Jednak ani przez chwilę nie dało się odczuć monotonii. Agnieszka i Jarosław Tarnawscy  wybrali na program swojego występu dzieła wymagające dużej biegłości technicznej, ale też umiejętności budowania formy, stopniowania napięcia. Szczególnie, że, poza barokową Passacaglią Jana Sebastiana Bacha na samym początku koncertu, pozostałe dzieła były dość zbliżone charakterem. Na ich tle wyróżniała się sonata Augusta Gottfrieda Richtera, której autor postanowił wykorzystać bardzo różne rejestry organów. Bardzo pięknie wypadły oba utwory na cztery ręce. Fuga Franza Schuberta i trzyczęściowa sonata  Gustava Merkela do utwory dla naprawdę zgranych duetów. Słuchacze mogli obserwować na telebimie dłonie artystów zachodzące na siebie, krzyżujące się palce. Uwagę niektórych zwróciła niezwykła uroda organistki, dał się słyszeć szept „o, Mila Kunis…nie, ładniejsza”. Oboje muzycy pokazali się od jak najlepszej strony, jako wirtuozi, ale i kameraliści. Publiczność w Sanktuarium Najświętszej Rodziny, choć nie wypełniła szczelnie wszystkich ław, doceniła ich owacją na stojąco. Z pewnością też, zgodnie ze słowami księdza proboszcza, niecierpliwie będzie oczekiwać kolejnego  lata, festiwalu i artystów. Niektórzy z nich, jak pp. Tarnawscy przyjeżdżają w ciągu roku do Zakopanego z miłości do gór, ale to na ich muzykę będą czekać wierni słuchacze.